Drewniany plac zabaw

Natalie

Natalie nie zdawała sobie sprawy, że może istnieć coś innego. Wiele wiedziała i przeżyła, ale nigdy nic tak mocnego, jak w tej chwili. Miała wrażenie, że to tylko piękny sen. Błądziła wzrokiem po twarzy chłopaka, nie zamierzając się odsuwać.

Charles

Przejechał dłonią po mokrych włosach dziewczyny, nieustannie uśmiechając się.

Natalie

Natalie pogładziła chłopaka po wilgotnym policzku. Odsunęła się na kilka centymetrów i przejechała palcem po argach chłopaka.

Charles

Złapał dziewczynę za rękę, patrząc jej w oczy. Drugą ręką wytarł krople deszczu z twarzy Natalie.

Natalie

Natalie była w lekkim szoku. Spojrzała w oczy Charles'owi. Ciekawa była, ile z tego, co czuje, widać w jej własnych.

Charles

Zaczęło już mniej padać. Charles skierował wzrok ku niebu, po chwili jednak ponownie powędrował nim na dziewczynę. Uśmiechnął się.

Natalie

Zaśmiała się cicho. - Nadal nie mogę w to uwierzyć. - wyzseptała i oparła dłoń o bark Ch. Dopiero teraz spostrzegła, że obydwoje byli cali mokrzy. Jęknłęa cicho, przecież miało nie padać, a ona włożyła bluzkę, która i bez deszczu była w połowie prześwitująca. Złapała mokrą bluzę i założyła ją. Próbowała zapiąć zamek, ale w końcu poddała się i tylko przytrzymała dwie części bluzy.

Charles

- Może idziemy do mnie? Bynajmniej wyschniemy, dam Ci jakieś moje ciuchy. No i zwiedzisz mieszkanie.- wyszczerzył się.

Natalie

- Nie mam nic przeciwko, w sumie to trochę tu... mokro. - odparła. Rozejrzała się. - Trochę bardzo. - uściśliła, patrząc na wielkie kałuże.

Charles

Uśmiechnął się, rozglądając się po miejscu.- Racja.- odparł.- To chodź.- powiedzial wstając.

Natalie

Wstała za chłopakiem, nadal trzymając bluzę, bo chyba popsuła zamek. - Prowadź. - uśmiechnęła się lekko i podała rękę chłopakowi.

Charles

Chwycił rękę dziewczyny, zaczął iść w stronę mieszkania. Uśmiechnął się do dziewczyny.

{ Napiszesz pierwsza? Bo bd mieć PPP ; d}

Natalie

Natalie rozglądała się, próbując zapamiętać tę drogę, tak na przyszłość, jednak kątem oka obserwowała chłopaka.

[ok. ^^]

Natalie

Dziewczyna przyszła na plac zabaw i usiadła na pierwszej lepszej huśtawce. Rozejrzała się. W tym momencie poczuła, że wiatr się wzmaga, choć i tak nie był szczególnie silny. Popatrzyła na niebo, nie zapowiadało się na deszcz. I dobrze, bo ile można siedzieć w deszczową pogodę. Odbiła się nogami od ziemi, by rozhuśtać sprzęt, na którym siedziała. Chyba była tu sama, ale nie robiło jej to różnicy, przecież równie dobrze może rozmawiać sama ze sobą. A zresztą, czasem potrzebna jest samotność. Choć z drugiej strony chciała, by ktoś znalazł się przy niej. Nawet ktoś zupełnie obcy. Byle tylko mieć z kim rozmawiać. Ale Natalie zawsze była niezdecydowana, teraz też nie umiała określić, jak byłoby lepiej.

Mitch

Mitch szedł alejką, która prowadziła w to miejsce. Rozejrzał się. - I znów plac zabaw. - mruknął sam do siebie. Już jest na drugim placu. Podszedł do niego wkładajac ręce do kieszeni spodni.